Geoblog.pl    szmikowal    Podróże    Goa 2014    O Nihicie i Bombaju
Zwiń mapę
2014
06
paź

O Nihicie i Bombaju

 
Indie
Indie, Mumbai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8381 km
 
Nihit jest finansistą - maklerem, pracuje ciężko, bo podobno to okres prosperity w jego branży. Mieszka z żoną w domu oddalonym o 1,5 godziny drogi od pracy. W zasadzie, nie mieszka tylko z żoną, ale także ze swoimi rodzicami, teściami - to tradycyjny, hinduski sposób. Mieszkanie, w którym nas gości należy do jego znajomych, których już poznaliśmy. W weekendy mieszkanie to zamienia się w imprezownię i Nihit korzysta z togo miejsca jak ze swojego. Bombaj to jedno z najdroższych miast na świecie. Koszt zakupu mieszkania, w którym jesteśmy gośćmi (ok. 60m2, bez najmniejszych wygód, wyglądające raczej jak klitka), gdzie obok jeszcze 2 tygodnie temu mieścił się slums, wynosi około pół miliona PLN!. Bombaj to także miasto olbrzymich kontrastów - ot największe slumsy są skupione wokół najbardziej luksusowych osiedli. Dlaczego slumsu obok naszego mieszkania już nie ma? Prywatna firma deweloperska wykupiła teren i stawia na nim ultra - nowoczesne wieżowce. Ludzie, którzy mieszkali w slumsie, dostali nowe mieszkania (tak - dostali) w innej części miasta. Nie oznacza to wale, że w slumsie przestali mieszkać - nie, teraz slumsem będzie po prostu ich blok. Wynika to głównie z wciąż obecnej segregacji kastowej - z jednej do drugiej przechodzi się rzadko. Nie jest to jednak do końca niemożliwe. Z opowieści Nihita wynika, że Bombaj daje taką możliwość, inną rzeczą jest, że niewielu się na to decyduje. Lepiej żyć w swoim "społeczeństwie" (czytaj kaście), któremu się ufa, które ciebie wspiera, i w którym znasz wszystkie panujące w nim zasady. W Bombaju nie ma problemu z pracą i prawie każdy znajduje zatrudnienie; kierowcy riksz, słynnych tuk - tuków to w większości właśnie mieszkańcy slumsów. Do naszego mieszkania codziennie przychodzą kobiety ze slumsu, które za 1$ dziennie sprzątają i gotują. Osoba, która w Bombaju siedzi na ulicy i przerzuca kamyki z prawej strony na lewą, pewnie dostaje za to pieniądze. Istotnie - żebrzących jest w tym mieście mniej niż na północy Indii, ale oczywiście się zdarzają. Po prostu - niektórzy nie znają pracy jako środka do zdobycia pieniędzy, robią to z pokolenia na pokolenie.

Innym problemem jest edukacja; prywatna - bardzo droga oraz rządowa - bezpłatna, ale fatalna jakościowo. Nietrudno zgadnąć, że tylko ta pierwsza daje jakiekolwiek perspektywy.
Hindusi pokładają sporo nadziei w nowo wybranym rządzie, który - jeszcze wolny od korupcji - stara się dokonywać zmian. Zorganizowano już olbrzymie kontrakty z Chinami i USA, które mogą dać pracę, jako pierwszy rząd, podniósł też ceny biletów kolejowych, zaznaczając, że jakiekolwiek efekty tych podwyżek będą widoczne za 5 - 10 lat. Warto pamiętać o tym, że brytyjska scheda w postaci doskonale rozbudowanych linii kolejowych jest mimo wszystko w złym stanie, zwłaszcza jeśli mówimy o składach kolejowych; dworce są brudne i brakuje im często podstawowej infrastruktury. Oczywiście - z punktu widzenia turysty, podróżującego w klasach 3AC i 2AC - podróż wygląda na komfortową, nie zapominajmy jednak, że te klasy dla pospolitego Hindusa są często niedostępne, zaglądając do klas typu "sleeper" poznajemy dopiero "komfort" podróży, często trwającej grubo ponad 12 godzin.
Indie zatem się zmieniają, bardzo powoli i z opowieści naszych hinduskich znajomych dowiadujemy się, że zmiany te, będą widoczne wraz ze zmianą kilku pokoleń - mentalności i przyzwyczajeń nie zmienia się tak szybko, jak przepisy i rządy.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 18 wpisów18 1 komentarz1 67 zdjęć67 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.10.2014 - 24.10.2014