2014
10
paź
Anjuna - lokalne atrakcje
Indie, Anjuna
Przejechano 8770 km
Od rana uciekamy na wcześniej wypatrzone miejsce. Jest pięknie. Robimy niewielkie zakupy ubraniowe, ja decyduję się na usuwanie włosów z szyi za pomocą... sznurka. Boli jak cholera, Agata jest sceptyczna - płacę za tę frajdę 1000 INR i mam mieć podobno spokój na 6 miesięcy - dzisiaj wiem, że był to przereklamowany chwyt... ale zawsze jest to doświadczenie.
Na północy Goa jest zdecydowanie więcej możliwości aktywnego spędzania czasu - nie mówię tutaj tylko o imprezach, trwających do białego rana, ale przede wszystkim o takich rzeczach jak, lot na spadochronie za motorówką, jazda na znanym z polskiego morza bananie i wiele innych. Postanowiliśmy zostawić to sobie na Palolem - tutaj jednak nie było takich opcji, być może dlatego, że sezon jeszcze się nie rozpoczął.
Decydujemy się pojechać na Bagę - plażę oddaloną o ok 15km od Anjuny - bardzo komercyjną i wypełnioną Rosjanami. Plaża bardzo ładna - szeroka i piaszczysta, jednak nas nie interesują miejsca tak wypełnione ludźmi. Zajadamy tam tylko przepysznego tuńczyka i wracamy do Anjuny - zapowiada się, że będzie dziś padało.
No właśnie - przeżywamy prawdziwą, tropikalną burzę. Wieczorem niebo mieni się niesamowitymi kolorami, wygląda to uroczo, a chwilę później - robi się złowrogo; zaczyna grzmieć, błyskać się i lać. Burza jakich nie doświadczy się w Polsce. Leje taki deszcz, że decyduję się na kąpiel na dworze, woda leci z większą intensywnością niż z naszego prysznica Przeżywamy chwilę grozy, patrząc jak niebo dosłownie otwiera się nad nami, jednocześnie mając nadzieję, że ostudzi to nieco zapały imprezowiczów, którzy będą musieli pochować się wewnątrz imprezowni - nadzieje okazują się jednak złudne... 
Na północy Goa jest zdecydowanie więcej możliwości aktywnego spędzania czasu - nie mówię tutaj tylko o imprezach, trwających do białego rana, ale przede wszystkim o takich rzeczach jak, lot na spadochronie za motorówką, jazda na znanym z polskiego morza bananie i wiele innych. Postanowiliśmy zostawić to sobie na Palolem - tutaj jednak nie było takich opcji, być może dlatego, że sezon jeszcze się nie rozpoczął.
Decydujemy się pojechać na Bagę - plażę oddaloną o ok 15km od Anjuny - bardzo komercyjną i wypełnioną Rosjanami. Plaża bardzo ładna - szeroka i piaszczysta, jednak nas nie interesują miejsca tak wypełnione ludźmi. Zajadamy tam tylko przepysznego tuńczyka i wracamy do Anjuny - zapowiada się, że będzie dziś padało.
No właśnie - przeżywamy prawdziwą, tropikalną burzę. Wieczorem niebo mieni się niesamowitymi kolorami, wygląda to uroczo, a chwilę później - robi się złowrogo; zaczyna grzmieć, błyskać się i lać. Burza jakich nie doświadczy się w Polsce. Leje taki deszcz, że decyduję się na kąpiel na dworze, woda leci z większą intensywnością niż z naszego prysznica Przeżywamy chwilę grozy, patrząc jak niebo dosłownie otwiera się nad nami, jednocześnie mając nadzieję, że ostudzi to nieco zapały imprezowiczów, którzy będą musieli pochować się wewnątrz imprezowni - nadzieje okazują się jednak złudne...
Zdjęcia (6)
Komentarze (0)
Zasoby: 
38.903 
22.083 
1.103.309 
3.423 
