Geoblog.pl    szmikowal    Podróże    Goa 2014    Bombaj po raz drugi
Zwiń mapę
2014
20
paź

Bombaj po raz drugi

 
Indie
Indie, Mumbai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9343 km
 
Po zakończonej podróży, decydujemy, że w czwórkę pojedziemy taksówką na lotnisko - tam zostawimy bagaże i wrócimy do centrum, połazić trochę po Colabie. Po drodze Kasia z Tomkiem robią małe zakupy alkoholowe (jak się później okazało, niestety - wszystkie butelki zostały potłuczone w Amsterdamie) i zostawiamy bagaże w przechowalni. Wsiadamy w dwie riksze i dojeżdżamy do stacji kolejki miejskiej. Dla mnie i dla Agaty, to zupełnie nowe doświadczenie - nie próbowaliśmy jeszcze tego środka komunikacji. Nasi towarzysze - zapewniają, że jest ok. Co ciekawe - w kolejce miejskiej obowiązują 2 rodzaje wagonów - męski i damski, nie decydujemy się na opcję genderową i wszyscy razem wsiadamy do wagonu. Kolejka jest wybitnie zatłoczona, ale dowozi nas na miejsce, z którego idziemy oglądać Gateway of India i spacerujemy po Colabie. Nie odmawiamy sobie oczywiście lokalnych przysmaków ulicznych, oraz niejednego piwa, które owinięte w chusty, konsumujemy na krawężnikach, wymieniając się naszymi doświadczeniami z podróży. Jest miło i gorąco, ale czujemy już trochę, że to koniec i niedługo będziemy musieli wrócić do polskiej rzeczywistości.

Wracamy na lotnisko znów - kolejką, a następnie jedną rikszą (tzn, że w małym tuk tuku, ciśniemy się w 5 osób). Ustalamy cenę za kilometr, ale cyferki na taksometrze, przeskakują jak szalone - już wiemy, że trzeba będzie się wykłócać. Poprzedni kurs, w drugą stronę kosztował nas 50 INR - tutaj - jesteśmy w 1/3 drogi a licznik wskazuje już grubo ponad 200. Dojeżdżamy na lotnisko i zaczynają się pertraktacje, które szybko zamieniają się w ostrą kłótnie - riksiarz chce grubo ponad 350, my tłumaczymy, że to cena z kosmosu (taxi prepaid, kosztowałaby nas 250), musimy zastosować metodę ostateczną - krzyku i straszenia policją, która szybko się zjawia, ostatecznie riksiarz, widząc mundurowych odjeżdża, ściskając 200 INR w ręce - i tak dużo.

Na lotniska w Indiach, nie można wejść i z nich wyjść. Jeśli przekroczysz bramę strefy odlotów (przed odprawą, kontrolą bezpieczeństwa), po okazaniu ważnego biletu i paszportu - musisz na tym lotnisku już tkwić. Decydujemy się pogadać godzinę na dworze, a następnie - licząc na możliwość wzięcia prysznica - wchodzimy na lotnisko. I tutaj, spędzimy już resztę czasu, nie znajdując prysznica, pijąc piwo za 600 INR (zbrodnia w biały dzień!). Około północy żegnamy Kasię i Tomka, a sami udajemy się do naszej bramki, z której już za godzinę wsiądziemy do naszego samolotu... Wakacje powoli się kończą...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 18 wpisów18 1 komentarz1 67 zdjęć67 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.10.2014 - 24.10.2014